Ceramiczny zegar na sprężynie chodzący, czyli nakręcany. Taki z PRLu pełną gębą. Można lubić, ale obowiązku nie ma. Mi się podoba, bo wpada w różne odcienie zieleni szarości i brązu (wg. mnie).
A że każdy kolory widzi różnie stąd odsyłam do zdjęć. Co prawda każdy monitor, czy to w telefonie, czy w kompie różnie kolory odwzorowuje … ale na to to ja już wpływu nie mam.
Są też beże. No bo jak bez beżu w PRLu ? Ni jak jakoś. To wszak podstawowy kolor oprócz brązu.
To może dość już tego bredzenia.
Jedno obiecać mogę na pewno. Ten egzemplarz zachował się w stanie nienagannym, a przy ceramice o wypadek nietrudno. Tu ryska, tam pęknięcie, tutaj przetarcie glazury, a w nim nic. Jakby z pudełka dopiero co wyjęty.
Mechanizm przejrzany u zegarmistrza, nasmarowany, sprawny i pochodzi nie jeden rok, a z jakieś 377 lat, a może i dłużyj (jak to mówiła Pani Pelagia w kabarecie występująca z Zenonem Laskowikiem).
Sygnowana logiem zakładu produkcyjnego i tajemniczą sekwencją cyfr odręcznie napisaną. Znaczy się oryginał (zdjęcie).
Kluczyk do nakręcania oczywiście jest w zestawie z zegarem.
Wysokość : 22,5 cm
Średnica tarczy : 12 cm
Szerokość : 15 cm
Głębokość : 12 cm
Waga : 1.06 kg