To moja „the best ever”. Znaczy fajniejszej nigdy nie miałem.
Lampka jak sadzę broni się sama. Pionowy walec, który można otworzyć „przełamując” na pół.
Jak potrzeba światła dekoracyjnego to wystarczy go zamknąć. Jest ażurowy więc światło przepuszcza. A jeśli chce się światła użytkowego, żeby powiedzmy poczytać … coś wystarczy podnieść górną część walca. Dzięki temu można dozować ilość wypuszczanego światła.
Wykonana powiedziałbym z nutą industrialnego sznytu.
Całość przemyślana, piękna i funkcjonalna. Niewiele takich ideałów widziałem w życiu.
Działa na jedną żarówkę z małym gwintem (E14) umieszczoną w górnej części lampy.
Autor się do tej pory nie ujawnił, więc jest nieznany.
Ja ją nazywam pieszczotliwie techno tukan.
Zachowana w naturalnym bardzo dobrym stanie. Lakierka w kolorze coś pomiędzy czerwienią, a pomarańczem. Koral? Jeden nieduży minus to delikatne wygięcie blachy na rancie części górnej na stuku z dolną (zdjęcie). Naprawdę rzecz to niewielka jak na jej lata.
Poza tym to wersja dużo rzadziej spotykana, bo ma dwa elementy plastikowe (plasticzane jak to mówią niektórzy), a mianowicie kremową podstawę i górny kapturek z otworami zamykający głowicę na górze.
Etykieta znamionowa od spodu podstawy (zdjęcie).
Wysokość : 24,5 cm
Średnica lampy : 7 cm
Wysokość głowicy : 19 cm
Średnica podstawy : 11 cm