No i co tu napisać skoro lampka mówi sama za siebie. Jest misiem i niech nie dziwi nikogo, że granatowym. Taki się urodził.
A na dodatek on, ten miś świeci ! Czyli jest misio-lampką. Niektórzy dopatrują się rodzinnych związków z misiami Haribo, ale to nie tak.
Miś lampka to w prostej linii nawiązanie do herbu Berlina. Takie rzeczy.
Lampce nic nie jest. Znaczy świeci. Ma jakieś drobne rysy użytkowe, jak to miś z plastiku. Nic wielkiego.
Kiedyś mówiło się „byku z plastiku”, ale to chyba bez związku dygresja.
Zatem kończę, a miś czeka na nowego właściciela.
PS Miś nie ma walorów użytkowych, tzn. czytać się przy nim nie da, ale przy włączonym nie wejdzie się przynajmniej na szafę.
Ten na dodatek chyba także przez swój kolor jest egzemplarzem o wyjątkowo niskiej emanacji światłem. W życiu nie widziałem tak mało świecącego misia jak ten. Chyba udało mi się to pokazać na zdjęciach gdzie występuje z niebieskim kumplem (i nie chodzi tu o policjanta).
Zdecydowanie górę biorą wrażenia estetyczne. Czyli miś jest estetą dla estetów. Zarówno małych jak i dużych.
Aaaa i jeszcze jedno. Żeby miś świecił (nie tylko oczami) jest potrzebna jedna żarówka z małym gwintem, czyli E14, taka z niedużą bańką raczej, żeby się w środku, znaczy w brzuszku zmieściła (zdjęcie).
Moc żarówki (niech moc będzie z tobą misiu) w zasadzie jest obojętna, bo obecnie używane żarówki ledowe w nikły stopniu się nagrzewają, ale dla bezpieczeństwa nie przesadzajmy z tą mocą za bardzo. Wszak to miś esteta, a nie miś od przesłuchań.
A tak już poza wszystkim to moim zdaniem to jest nie miś, a misiowa. Proszę spojrzeć na jej oczy. Ewidentnie ma zrobione kreski wokół oczu.
Wysokość : 31 cm
Głębokość : 14 cm
Szerokość : 14 cm