Klasyczny przykład holenderskich kosmicznych dokonań (kosmicznie długa po ściągnięciu lampa, bo aż 180 cm). Dowód na to, że Holendrzy nie gęsi i swój kosmos też zdobywają.
A raczej już zdobyli.
W każdym bądź razie się lampa sprawdza. Na zdjęciach widać, że może być na luzie nawet lampą biurkową, taką nie stojącą na biurku, a nad nim zwisającą. Nawet gdy się ma wysoki sufit. Wielkości takiej akuratnej. Nie za mała, nie za duża. Fajne krenowe dodatki + dodatki złote, co świetnie uzupełnia brąz prześwitującego klosza w kopułę zrobionego z pleksiglasu, dodam.
Wszytko zachowane w bardzo porządnym stanie vintage, trochę powierzchniowych rys na kloszu jest, ale takich powiedziałbym od nieumiejętnego przecierania.
Takie klosze wyciera się delikatną szmatką. I wtedy jest ok. Mechanizm do opuszczania działa świetnie. Nic mu nie jest, chodzi bez oporów, nie trzeba się z nim szarpać.
Do góry lampę podnosi bardzo łagodnie i płynnie.
Lampa to cudowny klasyk w bardzo dobrym wydaniu.
Działa na jedną żarówkę z dużym gwintem, czyli E27. Taka jak najbardziej klasyczną. Teraz żarówki zbytnio się nie nagrzewają, ale ze względu na materiał z którego jest lampa wykonana pewnie bezpiecznie byłoby nie korzystać z żarówki mocniejszej niż 60 W.
Stosunkowo ciężka ładnie trzyma się pionu. Górna kremowa nakładka nad kloszem tak jak i podsufitka są z metalu. Porządna holenderska robota, co tu dużo gadać.
W środku klosza metalowy ażurowy dyfuzor (rozpraszacz), a pod nim złota obejma z pleksiglasu.
Lampa daje dużo radości swoim wyglądem. Nawet gdy nie świeci. A świeci głównie do dołu i robi to dobrze, czyli nadaje się np. nad stół w jadalni, albo biurko gdzie bądź.
Wysokość (maksymalna/minimalna) : 180/69 cm
Średnica klosza : 40 cm
Wysokość klosza : 24 cm