To wielka chwila i wielki powrót żerandola.
Tak właśnie.
W świecie ludzi to co wisi na suficie dzieli się na żyrandole i żerandole.
Kiedyś na pewno już o tym wspominałem.
To jest ten drugi, a dokładnie to żerandol belgijski. Świeci znaczy po belgijsku belgijskim światłem.
A tak już zupełnie na serio, to żyrandol jest zachowany w świetnym stanie naturalnym. Pięć kloszy mleczno białych ze szkła prasowanego dzielnie się trzymają. Żadnych ukruszeń czy, uszczerbków. Drewniane elementy bez zarzutu. Jedynie na metalowych gdzieniegdzie widać ząb czasu, a ściśle mówiąc ubytki na złoconej powierzchni, ale niewielkie.
Żarówki z małym gwintem, czyli E14 i najlepiej żarówki świecowe, czyli o podłużnym kształcie, bo klosze mają stosunkowo niewielkie wloty.
Żyrandol ściśle przylega do sufitu, trochę jak plafon, ale to także dodaje mu uroku.
Poza tym jest wyjątkowo rasowym przedstawicielem stylu mid century modern i pod wyglądem bryły i pod względem łączenia materiałów z których jest wykonany. Jest tak dobry jak belgijska czekolada, a może nawet lepszy od niej.
Daje naprawdę sporo światła. 5 punktów świetlnych robi swoje.
Wysokość : 13,5 cm
Wysokość na środku żyrandola : 5,5 cm
Rozpiętość : 63 cm
Długość kloszy : 16 cm
Średnica kloszy (tył/przód) : 8/6 cm