Co można powiedzieć o rzeczy ładnej by nie było to trywialne. Niewiele, bo ona sama się obroni.
Tak sobie myślę, że o tym żyrandolu nie ma co opowiadać, bo jaki jest każdy widzi. Jeśli ktoś lubi taki styl pokocha go miłością szczerą, jeśli nie lubi nie będę go przecież do niego przekonywał.
Można napisać coś o jego stanie i życiu codzienny z tymże. Dziesięć szklanych kloszy, dość cienkich by przepuszczać sporo światła z żarówek o mały gwincie (E14) i niedużych główkach (mogą być np. świecowe).
Klosze także o złotym zabarwieniu, mocno napowietrzone, czyli z dużą ilością bąbelków na powierzchni, bardzo fakturowe, spękane jak ziemia na pustynim, co dodaje uroku, a jakże. Wszystkie zachowane w bardzo dobrym stanie bez pęknięć i zarysowań.
Metalowa konstrukcja w złocie zrobiona z niewielkimi ubytkami powłoki związanymi z wiekiem żyrandola. Pokazaliśmy to na zdjęciach. Ta patyna nie wydaje się minusem, jest wręcz pożądana. Tak, czy inaczej jest jaka jest i inna już nie będzie.
Podsufitka, biała, metalowa.
Całość prezentuje się znakomicie, szampańsko bym powiedział. A co cieszy niezmiernie produkt tenże, jest produktem najprawdopodobniej krajowym.
Nieczęsto spotykany, dodam.
Wysokość całkowita : 52 cm
Średnica całkowita : 41 cm
Średnica kloszy : 10 cm
Wysokość pojedynczego modułu : 32 cm