Minimalizm obroni się zawsze. A która figura geometryczna jest idealna ? Koło. I ten kinkiet ma to i to, czyli ma wszystko. A do tego cudownie wpisuje się w stylistykę Space Age.
Gdyby był włoski zapewne byłby z tworzywa sztucznego, a ten jest do tego szklany. Lina kinkietu jest tak wyprowadzona, że świeci on nam głównie swoją centralnym powierzchnią i dużą zewnętrzną okrągłą „obejmą”. Ta środkowa nieco cofnięta przepuszcza siłą rzeczy mniejszą ilość światła. Jest w każdym razie na co popatrzeć. Udało się nam to pokazać na zdjęciach połowicznie. Na żywo jest jeszcze lepiej.
Zachowany w bardzo dobrym stanie naturalnym, z niewielkimi śladami użytkowania. I nie na szklanym kloszu (ten jest w stanie idealnym), a na mało widocznym czarnym metalowym uchwycie który służy do zainstalowania kinkietu na ścianie. Ma jakieś tam niewielkie zadrapania na czarnym lakierze. Tylko tyle. Obejma jest cała, nie ma żadnych wygięć, braków (zdjęcia).
Montowany bezpośrednio do ściany, lub sufitu.
Jakość prima sort. Nie jakiś tam plastik, choć wierzcie mi że nic do niego nie mam, a szkło und metal. Czyli wszystko co do sukcesu jest potrzebne.
Na dodatek jakby tak pomyśleć o nim w sposób szerszy to śmiało może robić za plafon na suficie. Jest na tyle duży.
Klosz do czarnej metalowej obejmy montowana jest za pomocą dwóch blaszek dociskanych od tyłu sprężyną. Czyli blaszki trzeba odciągnąć wsadzając klosz, a sprężyna sprawia, że blaszki wracają na swoje miejsce zaciskając szklany klosz na metalowej obejmie. Brzmi dość skomplikowanie, ale cała operacja jest intuicyjna. Trzeba jedynie być dość delikatnym, by kloszowi nie zrobić ku ku.
Do odpalenia potrzebne są dwie żarówki z dużym gwintem, czyli E27 (zdjęcia).
Posiadamy dwa takie same kinkiety.
CENA DOTYCZY JEDNEJ LAMPY.
Średnica klosza : 30 cm
Głębokość od ściany : 14 cm
Głębokość klosza: 11 cm