O Boże jakie to piękne chciało by się powiedzieć. Jest i piękne i minimalistyczne i bardzo dekoracyjne. A na dodatek jeszcze świeci. I to całkiem mocno, bo siedmioma punktami świetlnymi na żarówki z tzw. małym gwintem, czyli onegdaj drugimi najcześciej używanymi, czyli E14.
Tak jest na co popatrzeć. Mlecznobiałe szklane klosze cudnie rozpraszają światło wokół siebie. Lampa jest symetryczna, ma jeden klosz pod spodem, dzięki temu daje dużo równomiernie rozproszonego światła, mimo że w sumie nie jest ani specjalnie duża, ani specjalnie wysoka. Taka bardziej do mieszkania w bloku, a nie w kamienicy z wysokim sufitem.
A wszytko wisi na surowej metalowej konstrukcji. Po prostu szkło und metal. To musi być dobre.
Klosze zachowane naszym skromnym zdaniem w stanie idealnym, nie znaleźliśmy żadnych ubytków, rys i takich tam.
Metalowa srebrna sztyca jak i cała konstrukcja na której wisi lampa nosi na sobie znaki czasu zgodnie z droga jaką przebyła, ale wygląda całkiem dobrze, jest po prostu nieco spatynowana. Ale tak naprawdę w tyci sposób. Widać to na zdjęciach. Wiem, na nich nic z tych rzeczy nie widać, ale to właśnie dlatego, że są tak niewielki te oznaki.
A gdy lampa wisi widać tylko to, że jest bardzo ładna.
A całość zachwyca.
I do tego nie jest to częsty gość w sieci. Lepiej kupić i mieć, bo za chwilę w ogóle nie będzie niczego (cyt. z klasyka).
Wysokość całkowita lampy : 62 cm
Średnica całkowita : 45 cm
Średnica kloszy : 12 cm
Waga : 3,5 kg